TOPSHOT - Inter Milan's Italian midfielder Nicolo Barella (Top) celebrates with Inter Milan's Argentinian forward Lautaro Martinez (2ndR) after scoring during the Italian Cup (Coppa Italia) round of 8 football match Inter Milan vs Fiorentina on January 29, 2020 at the San Siro stadium in Milan. (Photo by Miguel MEDINA / AFP) (Photo by MIGUEL MEDINA/AFP via Getty Images)

Drugi dzień rewanżów w ramach ćwierćfinałów Ligi Mistrzów przed nami. Na Giuseppe Meazza Inter podejmie portugalską Benficę. Goście przyjadą z nadzieją na odrobienie strat z pierwszego meczu i kontynuację swojego pięknego snu w tej edycji Champions League. Początek spotkania o 21.00, a relację na kanale drugim poprowadzi dla Państwa Jacek Mazurewicz.

Inter przystępuje do dzisiejszego pojedynku jako faworyt do awansu, gdyż znakomicie zaprezentował się przed tygodniem. W wyjazdowym starciu w Lizbonie podopieczni Simone Inzaghiego nie dość, że nie stracili żadnej bramki, to jeszcze sami wbili gospodarzom dwa trafienia i z taką zaliczką przystąpią do wieczornego rewanżu. W zeszły wtorek strzelanie w 51 minucie rozpoczął Nicolo Barella, który wykorzystał piękną wrzutkę Bastoniego i z naprawdę trudnej pozycji fantastycznie skierował piłkę głową do siatki. Na 9 minut przed końcem kropkę nad i postawił Romelu Lukaku, który wszedł z ławki w drugiej połowie. Belg wykorzystał rzut karny wywalczony przez Denzela Dumfriesa. Mediolańczycy pucharowej formy kompletnie nie pokazali w weekend. W ligowym meczu sensacyjnie ulegli beniaminkowi z Monzy 0-1. Jedyną bramkę tego wieczoru zdobył w 78 minucie Luca Caldirola po asyście Patricka Ciurrii. To, że było to pierwsze i ostatnie trafienie w tamtym meczu było wielką niespodzianką i przede wszystkim zasługą golkipera przyjezdnych, Michele Di Gregorio, który nieraz uchronił swój zespół przed stratą bramki, sześciokrotnie interweniując i zostając zawodnikiem meczu według ocen portalu Sofascore. Inter mimo kilku zmian zagrał w większości podstawowym zestawieniem, więc taka wpadka może lekko niepokoić kibiców Nerazurrich, którzy nie popisali się skutecznością i zakończyli mecz bez ani jednego trafienia, gdy ich xG oscylowało w okolicach 2.07.

Jeśli Inter zmartwił odrobinę swoich kibiców przed rewanżem, to co dopiero mogą muszą czuć sympatycy Benfici. O zeszłotygodniowej porażce w pierwszym starciu tego ćwierćfinału już wspomniałem, ale zła passa Lizbończyków trwa. W weekend, podobnie do swoich dzisiejszych rywali, sensacyjnie ulegli 0-1 po festiwalu nieskuteczności. Mocniejsi okazali się piłkarze z Chaves, którzy zwycięstwo na własnym boisku wyrwali w 94 minucie. Przez większość tego meczu to Benfica była stroną dominującą. Oddała aż 20 strzałów, z czego tylko 5 celnych, miała 68% posiadania piłki czy 19(!) rzutów rożnych. To wszystko na nic się zdało, co skutkuje tym, że drugie w tabeli portugalskiej ekstraklasy FC Porto zbliżyło się na cztery oczka do Benfici. Wpływ na to miała także porażka Lizbończyków w bezpośrednim starciu ze Smokami, które miało miejsce przed pierwszym meczem z Interem. Choć liderzy prowadzili u siebie już od 10 minuty po samobójczym golu Diogo Costy, dali sobie wyrwać niezwykle cenne trzy punkty. Najpierw tuż przed przerwą wyrównał Mateus Uribe, a po 9 minutach drugiej części bramkę zdobył Mehdi Taremi, który ustalił tym samym wynik spotkania.

Nie da się ukryć, że to Inter jest w znacznie lepszej sytuacji przed wieczornym pojedynkiem. Mają dwubramkową zaliczkę, grają u siebie. Benfica musi gonić, otworzyć się i narazić na kontry, ale nie takie historie piłka nożna już widziała. Cała otoczka gwarantuje wielkie emocje, których początek już o 21.00, a relację na kanale drugim poprowadzi dla Państwa Jacek Mazurewicz.

UDOSTĘPNIJ
Mikołaj Sarnowski
Student Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Ogromny pasjonat futbolu, zwłaszcza tego w wykonaniu Liverpoolu. W wolnych chwilach nieudolnie próbuję naśladować profesjonalnych piłkarzy poprzez własną grę w klubie. Zastępca redaktora naczelnego w fanowskim projekcie Polish Reds, z którym jestem od samego początku.