Sześć meczów w fazie grupowej Ligi Europy i jedno zwycięstwo, aż pięć porażek. Mogliśmy się zachwycać, łudzić, że Lech pięknie grający w eliminacjach jakoś sobie poradzi. Otóż nie tym razem.

Lech Poznań patrzy w otchłań, a otchłań patrzy w niego. Najgorsze, że obie strony widzą to samo.

Dzisiejszy mecz idealnie podsumowuje przygodę Kolejorza w pucharach, odkąd przekroczył te niedoścignione przez resztę bramy raju. Okazje były, momenty, które mogły się podobać również. Znaczy to jednak tyle, co trzy punkty na osiemnaście możliwych. Co to jedno zwycięstwo nad Standardem Liege (Belgowie i tak zgromadzili więcej oczek, spychając poznaniaków na ostatnie miejsce w grupie). Niewiele.

Można mówić, że to nauka dla młodych. Cenna lekcja. Brutalna weryfikacja. Prawda jest taka, że jeśli Lech w ogóle załapie się do następnych eliminacji, to z tego zespołu pewnie zostanie mniej niż z lumpeksu po wyprzedaży. Może trener Dariusz Żuraw i pół pierwszego składu. Młodzi, którzy mieli wyciągać wnioski, z pewnością je wyciągną, ale przyda im się to w nowych klubach. Lech poza korzyściami finansowymi za udział, raczej sportowo nie zyska. To jest w tym wszystkim przykre, nie dość, że rzekomo najlepszy zespół w tym kraju zaprezentował się tak mizernie, to na przyszłość lepszych perspektyw nie widać.

Sam mecz to był specjalnie atrakcyjny. Rangersi dowodzeni przez Stevena Gerrarda grali o dwie klasy lepiej. Najpierw udowodnili to po błędzie Jakuba Kamińskiego i Marko Crnomarkovicia w 31 minucie strzelił Cedric Itten. Potem po dziwnym zachowaniu Filipa Bednarka, na 18 minut przed końcem, wynik ustalił Ianis Hagi. 

Prawdziwych mężczyzn poznaje się nie po tym, jak zaczynają, ale jak kończą. Lech tak powoli się staczał, aż zmazał po sobie całe pozytywne wrażenie. Nie była to polska, ani nawet poznańska jesień. Była to zwykła jesień, gdzieś z Kolejorzem w tle.

UDOSTĘPNIJ
Arkadiusz Bogucki
Miłośnik piłki, zwłaszcza tej we Włoskim wydaniu. Redaktor również na portalu SerieAPolonia.pl. Poza piłką nożną zafascynowany literaturą grozy, w szczególności twórczością Stephena Kinga oraz H.P. Lovercrafta.