Prezydent Sosnowca, pan Arkadiusz Chęciński mocno przeżywa trudności Zagłębia Sosnowiec w Ekstraklasie. Nic w tym dziwnego, gdyż miasto, którym kieruje, jest większościowym udziałowcem klubu. Chęciński zwietrzył nawet spisek, który doprowadzić ma do spadku Zagłębia do pierwszej ligi. Według jego teorii przeciw sosnowiczanom występują co tydzień nie tylko rywale boiskowi, ale także sędziowie.

Hej, Zibi. Co słychać?

Zaczęło się w grudniu, kiedy prezydent Sosnowca opublikował na Twitterze wpis, w którym zaczepił Zbigniewa Bońka. I tak chcecie naszego spadku – odgrażał się Arkadiusz Chęciński. Kiedy prezes PZPN zapytał, kogo włodarz miasta ma na myśli, konkretnej odpowiedzi nie otrzymał.


Chęciński wymieniał jednym tchem sytuacje, w których Zagłębie Sosnowiec było krzywdzone przez sędziów. Gwizdanie przeciwko beniaminkowi miało zacząć się już na początku sezonu. Dowodem był niesłusznie podyktowany rzut karny za zagranie ręką Piotra Polczaka. Czarę goryczy przelał gol Pogoni Szczecin, przy którym Chęciński dopatrywał się spalonego rywali.

CZYTAJ TAKŻE: „Piątek obok Lewandowskiego? To samobójstwo!”

Zimny prysznic zapowiedzią rewolucji

Jeszcze przed przerwą zimową prezydent Sosnowca musiał przyjąć kubeł zimnej wody na głowę, ponieważ Zagłębiu przydarzył się mecz z Lechem. Beniaminek, bez ingerencji sędziów, przegrał 0:6, a trybuny nie szczędziły gorzkich słów Chęcińskiemu. Na jego twarzy malował się szyderczy uśmiech, który mówił: Ja Wam jeszcze pokażę!.

Zimą w Sosnowcu doszło do rewolucji kadrowej. Zagłębie sięgnęło po posiłki zarówno krajowe, jak i zagraniczne. Inauguracja wypadła jednak blado, bo beniaminek przegrał 0:2 we Wrocławiu. W tamtym spotkaniu arbiter wyrzucił z boiska za dwie żółte kartki Giorgiego Gabedawę. W meczu z Arką kontrowersyjnych decyzji sędziego nie brakowało. Najpierw anulowano rzut karny dla sosnowiczan, później przyznano jedenastkę gdynianom. Gdyby tego było mało, arbiter podyktował rzut karny Zagłębiu, ale ten nie został wykorzystany. Koniec końców ekipa z Sosnowca wygrała 3:2 i narzekać nie mogła.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Adam Nawałka – fachowiec czy pozorant?

Cirkus w Zabrzu

Powody pojawiły się tydzień później w Zabrzu. Zagłębie przegrało arcyważny mecz z Górnikiem 1:2. W drugiej połowie zaprezentowało się z niezłej strony i nawet strzeliło bramkę na 2:2. Radość z remisu została jednak przerwana, ponieważ Bartosz Frankowski skorzystał z VARu i gola nie uznał.

Tego Arkadiusz Chęciński przeboleć już nie mógł i na Twitterze wytykał arbitrom błędy, które spowodowały porażkę jego drużyny. Prezydent Sosnowca nie ganił jednak faulu, który został dostrzeżony w akcji bramkowej. Chodziło mu o sytuację wcześniejszą, kiedy Ioannis Mystakidis (mający już żółtą kartkę) uderzył Patrika Mraza. Prezydent Sosnowca domagał się, co najmniej, żółtego kartonika i nie mógł zrozumieć braku interwencji VARu. Kiedy uprzejmi Internauci tłumaczyli mu, że ten może zadziałać tylko w przypadku czerwonej kartki, Chęciński stwierdził, że i ta byłaby adekwatna w tamtej sytuacji.


Dochodzenie trwa… albo i nie

Podsumowując, należy jednoznacznie stwierdzić, że sosnowiecki włodarz ma już miliard dowodów na to, iż jakaś nienazwana siła chce spadku Zagłębia Sosnowiec do niższej ligi. Siła ta posługuje się arbitrami oraz technologią VAR, które dobrze działają jedynie w meczach, w których nie gra Zagłębie. Co jest jednak tą siłą? Gdzie znajduje się jej jądro, czy też centrum dowodzenia? Tego prezydent Sosnowca jeszcze nie wie. Albo nie chce powiedzieć. Jeszcze…

Źródło: Twitter

UDOSTĘPNIJ