PKO BP Ekstraklasa: Raków Częstochowa 1:2 Legia Warszawa,22.08.2020 | Fot. Patryk Kowalski

Dwa polskie kluby zagrają w ostatniej rundzie eliminacji do Ligi Europy. Lech Poznań i Legia Warszawa zagrają odpowiednio z belgijskim Charleroi oraz azerskim Qarabachem. Z pucharami pożegnał się natomiast Piast Gliwice, który musiał uznać wyższość FC Kopenhagi. 

Wilczek rozpoczął strzelanie, a później oszukał wszystkich 

Kopenhaga od początku próbowała narzucać swoje tempo gry. Zwieńczeniem tego była akcja w 13. minucie. Dobre zagranie piłki z lewego skrzydła, przepuszczenie przed polem karnym, trafiła ona pod nogi Pepa Biela, który oddał strzał na bramkę Piasta. Tuż przed samą linią piłkę trafił jeszcze Kamil Wilczek i Duńczycy wyszli na prowadzenie. Do kuriozalnej sytuacji doszło dziesięć minut później. Pierre Bengtonsson wycofał spokojnie piłkę do swojego bramkarza, a ten podjął szybką decyzję o wybiciu i trafił w stojącego na 16. metrze Parzyszka. Piłka odbiła się od napastnika z Gliwic i trafiła w słupek. Johansson popełnił strasznego babola i tylko prowadził piłkę wzrokiem, mając nadzieję, że nie wpadnie ona do bramki. Chwile później Piast miał kolejną świetną szansę, ale na bramkę nie zamienił jej Patryk Lipski. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, a Piast prezentował się coraz lepiej. Na samym początku drugiej połowy znakomitą szansę miała drużyna z Kopenhagi, w pole karne dośrodkował Fischer, a piłkę wybijał Jakub Czerwiński, ta jednak spadła pod nogi Bengtonssona. Lewy obrońca wrzucił w pole karne, a do główki najwyżej wyskoczył Wind. Młody Duńczyk trafił w poprzeczkę, a przewrotka Wilczka była nieskuteczna. Do kontrowersji doszło w 58. minucie. Kamil Wilczek otrzymał długie podanie i znalazł się w pojedynku z Jakubem Czerwińskim. Napastnik Kopenhagi pomagał sobie ręka przy przyjęciu piłki, jednak sędzia nie zareagował. Kamil zabrał ze sobą trzech obrońców Piastunek i wyłożył piłkę na 11. metr do Jonasa Winda. Duńczyk zdecydował się na strzał i po rykoszecie trafił do bramki. Ostatnie 30. minut stało pod znakiem lepszych sytuacji Piasta Gliwice, ale nie potrafili tego zamienić na bramki. Swoje szanse miał Michał Żyro, który w ciągu minuty dwa razy uderzał głową. Raz lepszy okazał się bramkarz rywali, drugi raz piłka poszybowała tuż nad bramką. W 83. minucie było dużo zamieszania w polu karnym gospodarzy, strzał oddał Milewski, został zablokowany, ale piłka wróciła pod jego nogi. Pomocnik zdecydował się na podanie piłki do Parzyszka, ten oddał strzał, trafił w gracza Kopenhagi i po rykoszecie piłka wpadła na słupek. Chwilę później dobry strzał z rzutu wolnego oddał Kirkeskov, ale ponownie świetnie obronił Johansson. W ostatniej minucie akcję przeprowadziła Kopenhaga i  Pep Biel ustalił wynik meczu na 3:0. Wynik na pewno nie odzwierciedla przebiegu gry. Piast potrafił zagrozić Duńczykom i tworzył sporo sytuacji. Dwa słupki, kilka dobrych interwencji Johanssona. Brak awansu na pewno boli, ale Piast oraz trener Fornalik nie mogą mieć sobie nic do zarzucenia. Nie było kompromitacji. 

Legia gra dalej 

Mecz Legii Warszawa z Dritą był debiutem trenerskim Czesława Michniewicza przy Łazienkowskiej 3. Każdy oczekiwał łatwego przejścia rywali z Kosowa i Legioniści od początku starali się zdobyć bramkę. Już w 13. minucie świetnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Filip Mladenovic, ale piłka uderzyła w poprzeczkę. Dziesięć minut później Bartosz Slisz rozciągnął akcje na lewą stronę, tam do piłki dopadł Mladenovic, dośrodkował, a piłkę do siatki skierował Paweł Wszołek. W 42. minucie grę z rzutu różnego rozpoczynał Mladenovic, wrzucił piłkę w pole karne, tam najwyżej wyskoczył Tomas Pekhart i strzałem głową dał Legii prowadzenie 2:0. W drugiej połowie Warszawiacy zagroził tylko na samym początku i na samym końcu. W 50. minucie dobrą wrzutke wykonał Joel Valencia, piłka trafiła do Wszołka, ten uderzył mocno w stronę dalszego słupka, ale kapitalną obroną popisał się bramkarz Drity. W 87. minucie kapitalną piłkę w pole karne zagrał Bartosz Kapustka. Dośrodkowanie minęło bramkarza rywali, ale Jose Kante nie trafił głową do pustej bramki. W 90. minucie znakomitą szansę miała drużyna z Kosowa, ale w sytuacji sam na sam lepszy okazał się Artur Boruc. Legia wygrała, Legia awansowała, ale Legia nie zachwycała. Trener Michniewicz na pewno potrzebuje czasu, żeby jego drużyna zaczęła grać piłkę, którą on by chciał pokazać. Za tydzień mecz o wiele trudniejszy, miejmy nadzieję, że Legia zagra dużo lepiej i awansuje do fazy grupowej Ligi Europy. 

UDOSTĘPNIJ