Pamiętacie Kamila Wilczka? Napastnik, który w przeszłości występował w reprezentacji Polski, na co dzień gra w Brøndby IF. Dziś został wybrany graczem roku w duńskiej drużynie! Były snajper Piasta Gliwice seryjnie zdobywa na zachodzie gole i dodatkowo, ma realne szanse zostać legendą swojego obecnego klubu. Zobaczmy, jak przebiegała jego kariera. 

Pomocnik? Nie, napastnik!

W niedawno wydanej biografii Dawida Janczyka przeczytać możemy o tym, jak to wielka forma pewnego rosłego napastnika w Gliwicach sprawiła, że były gracz CSKA zmuszony był usiąść na ławce. Pewnego razu, ówczesny prezes Piasta, Zdzisław Kręcina, zaprosił Kamila Wilczka do swojego gabinetu. Zapewniał wtedy speszonego i zawstydzonego gracza, że ten już niebawem zostanie królem strzelców Ekstraklasy. Faktycznie, przepowiednia była dość zaskakująca, gdyż w swoim debiutanckim sezonie w Piaście, Wilczek zdobył 9 bramek grając głównie w roli ofensywnego pomocnika. Zawodnik trafił do Gliwic po fatalnej kampanii 12/13 w barwach Zagłębia Lubin. Grając w środku pola drużyny Miedziowych wystąpił w zaledwie 10 ligowych meczach. Ich ówczesny trener,  Pavel Hapal, stawiał na innych graczy, więc Kamil zmuszony był poszukać szczęścia gdzieś indziej.

W Piaście trafił na trenera Ángela Péreza Garcíę, który w sezonie 13/14 przesunął go z linii pomocy do ataku, a rok później…

Wilczek został królem strzelców Ekstraklasy! W kampanii 14/15 napastnik zdobył aż 20 bramek, do których dołożył 3 asysty. Spełniły się zatem prorocze słowa Zdzisława Kręciny, a przed strzelcem z rodem z Wodzisławia Śląskiego świat zachodniej piłki stanął otworem! Co więcej, były gracz Zagłębia Lubin wybrany został piłkarzem roku swojej drużyny oraz całej Ekstraklasy. Pierwszy wyczyn ten udało mu się powtórzyć dziś w Danii.

Zobacz także: Imaz opuści Wisłę na rzecz ligowego rywala? 

Wilczek wyszedł z lasu, czyli wyjazd z Ekstraklasy 

Po tak wspaniałym okresie, grzechem byłoby nie spróbować podbić lig zachodnich. W przypadku Wilczka „american dream” (a raczej „danish dream”) spełnił się w najpiękniejszy możliwy sposób. Jednakże droga, którą napastnik przebył, zanim podbił duńską ligę, była dość wyboista.
Z Piasta Gliwice snajper trafił do włoskiego Capri. W Serie A trapiły go kontuzje, a na domiar złego nie był pierwszym wyborem trenera. W sumie jego bilans włoski zamknął się na 4 meczach bez zdobyczy bramkowej. Już po pół roku wypożyczono go Brøndby IF. Tam, w rundzie wiosennej, Polak strzelił 5 goli w 13 meczach i przekonał włodarzy, że warto go ściągnąć na stałe. Jak się później okazało, wydatek 225 tys. euro na Wilczka był jedną z lepszych inwestycji, chyba nawet w historii klubu.

30-letni Polak rozegrał w Brøndby już 117 meczów, w których zdobył 60 bramek i zaliczył 19 asyst. Do miana najlepszego strzelca w historii klubu (według zestawienia z Transfermarkt), brakuje mu ledwie 12 goli. Obecnie poszczycić się nim może były gracz Schalke czy Celticu, a obecnie Norwich, Teemu Pukki. Już teraz Wilczek posiada jednak najlepszy w historii Brøndby bilans bramek na minuty. Wodzisławski super-strzelec średnio zdobywa gola co 140 minut.
Ponadto w barwach Brøndby, Kamil w poprzednim sezonie zdobył Puchar Danii oraz został królem strzelców wymienionego Sydbank Pokalen. Co jeszcze warte odnotowania, w tej samej kampanii, Polak okazał się lepszym (i zarazem najlepszym w klubie) napastnikiem od Pukkiego, który skończył sezon z dorobkiem 19 goli, przy 21 Wilczka.

Była przeszłość… A co z teraźniejszością i przyszłością?

W bieżącym sezonie Polak nie zwalnia tempa! Na dziś przewodzi w klasyfikacji strzelców Superligaen z dwunastoma golami na koncie. Jeśli podtrzyma takie tempo, jeszcze w rundzie wiosennej zdubluje swoje obecne osiągnięcie i wejdzie do grona najlepszych strzelców w historii klubu!
Dziś, były reprezentant Polski otrzymał nagrodę dla zawodnika roku wicemistrza Danii. Przed sobą ma on jeszcze przynajmniej dwa sezony gry na najwyższym poziomie, a już teraz odcisnął swoje piętno na historii klubu. Biorąc pod uwagę pozycję w jakiej się znajduje, Kamil Wilczek z optymizmem może patrzyć na swoją klubową przyszłość.

Kierunek, który napastnik obrał nie jest szczególnie popularny. Można jednak z pełnym przekonaniem uznać, że realna możliwość zostania legendą czołowego klubu z zachodniej ligi jest lepsza od bycia „jednym z wielu” w dywizjach Top 5! A kto wie, może dobra forma Wilczka poskutkuje tym, że z jego statusu reprezentacyjnego zniknie epitet „były”?

źródło statystyk: transfermarkt.pl 

UDOSTĘPNIJ
Avatar
"Redaktor naczelny" strony polskiego fanclubu Schalke - Schalke04.pl Poza tym fan ganiania za okrągłym balonem w wersji angielskiej, niemieckiej i polskiej :)