AS Roma wreszcie wygrała mecz w Serie A w 2020 roku. Po tym, jak przed świętami Bożego Narodzenia zespół ze stolicy Włoch pokonał w lidze Fiorentinę, zdobyli jedynie 4 punkty w kolejnych sześciu meczach. Dość obiecujący początek kariery Paulo Fonseci w roli trenera Romy i jego posada zostały mocno zachwiane. Nie pomagały mu jednak czynniki niezwiązane z jego warsztatem. Co zatem jest głównym powodem tej słabej dyspozycji Romy?

Kontuzja Zaniolo?

Wydaje się, że jest to najważniejszy czynnik, który wpłynął na fatalną w 2020 roku dyspozycję Romy. Przede wszystkim utrata Zaniolo, czyli motoru napędowego w ofensywie „Giallorossich” sprawiła, że gra w tym elemencie stołecznej ekipy się posypała. Inne, wcześniejsze urazy sprawiły, że doszło do przeobrażeń w „jedenastce” Romy, na czele z przestawieniem Gianluci Manciniego na pozycję defensywnego pomocnika. O ile na początku jeszcze funkcjonowało to przyzwoicie, ponieważ podopieczni Fonseci grali dobrze, mimo częstej gry bez czystego konta, tak w nowym roku zaczęło to wyglądać fatalnie. 

Uraz Zaniolo był jednak najgorszym, co mogło spotkać Romę w tej kampanii. Ten piłkarz kierował ofensywą „Giallorossich” tak, że chodziła ona jak w zegarku. Szczególnie było to odczuwalne w meczu z Sassuolo, kiedy w pewnym momencie Roma prowadziła 4:0. Ofensywa posypała się wraz z meczem przeciwko Juventusowi. To spotkanie w ogóle było dramatyczne, jeśli chodzi o poważne kontuzje, ponieważ pierwszy więzadło krzyżowe zerwał Merih Demiral, który zaczął grać regularnie i dobrze. Później to samo przytrafiło się Zaniolo, który niemal na pewno, tak jak Demiral, nie zagra na mistrzostwach Europy. Bardzo odczuwalny jest jego brak w ofensywie rzymskiego klubu. Co prawda mają Dżeko, ale sam Bośniak to zdecydowanie za mało. 

Zbyt wąska kadra?

W zespole Romy postawiono na piłkarzy, którzy mieli zrównoważyć ubytki między defensywą, a ofensywą. Pozbyto się fatalnego w poprzednim sezonie Robina Olsena i postawiono na Pau Lopeza, solidnego golkipera z Hiszpanii. Do linii obrony ściągnięto również uznanego na rynku europejskim Chrisa Smallinga, a w linii pomocy dziury mieli załatać Amadou Diawara i Henrik Mkhitaryan. Wyglądało na to, że te ciekawe nazwiska, które trafiły do Wiecznego Miasta, w końcu dadzą odpowiedni poziom ekipie ze Stadio Olimpico. 

Długo wydawało się, że zdadzą oni egzamin z przydatności piłkarskiej. Pau Lopez dawał oczekiwaną solidność, nie popełniał błędów, które zdarzały się poprzednikowi. Smalling w początkowej fazie potrafił oczarować włoskich kibiców i dziennikarzy (ale umówmy się, ich trudno nie jest doprowadzić do ekstazy). W pewnym momencie jednak demony przeszłości opętały nowo przybyłych do klubu zawodników. Lopez, szczególnie w derbach Rzymu popełnił niewytłumaczalny błąd, obrona również w pewnym momencie zaczęła mocno obniżać swoją dyspozycję, co przełożyło się na fatalny początek 2020 roku. 

Ofensywa również nie spełniała swoich oczekiwań. Dżeko rzecz jasna sam karawanu nie pociągnął, nawet jeśli próbował to zrobić. Brakowało mu jakiegokolwiek wsparcia ze strony Kluiverta, czy Undera, którzy delikatnie mówiąc byli mocno przeszacowani co do swoich umiejętności. Ściągnięto w zimowym oknie transferowym Carlesa Pereza, ale o nim akurat na razie nie można nic wielkiego powiedzieć. 

Wydaje się, że to jest, a może była kluczowa przyczyna słabej dyspozycji Romy po rozpoczęciu 2020 roku, ponieważ przede wszystkim brakuje wsparcia dla Dżeko w kontekście ofensywy. Jest to napisane celowo, ponieważ Kalinicia nie da się traktować jako napastnika dającego gwarancję. Brakuje Romie również odpowiedniego wyróżnienia lidera na innych pozycjach. 

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Jedyne takie sportowe radio internetowe. RadioGOL.pl jako pierwsze w Polsce oferuje profesjonalną współpracę z klubami sportowymi, dla których prowadzone są regularne relacje NA ŻYWO. Ponadto serwis oferuje artykuły, transmisje, komentarze i analizy profesjonalnych ekspertów, specjalizujących się w szerokim wachlarzu dyscyplin sportowych.