Burundi to państwo położone w Afryce Wschodniej. Jest jednym z najbiedniejszych krajów na świecie, w którym od wielu lat panuje wojna domowa. Reprezentacja Burundi w piłce nożnej osiągnęła ostatnio największy sukces w swojej historii, awansując do Pucharu Afryki. To wydarzenie może pomóc ludności afrykańskiego kraju w zjednoczeniu narodu. Szerzej o tym problemie w rozmowie z FIFA wypowiedziała się jedna z gwiazd kadry – Gael Bigirimana.

Gael Bigirimana tu burundyjski piłkarz, który obecnie gra w szkockim Hibernian. Jest jedną z największych gwiazd reprezentacji, z którą udało mu się awansować po raz pierwszy do Pucharu Afryki. Jak sam twierdzi, kiedy opuszczał kraj, Burundi było miejscem pozbawionym pokoju.

– Byłem małym dzieckiem. Oczywiście widziałem różne rzeczy, słyszałem wystrzały z karabinów, ale nie miało to na mnie większego wpływu. Grałem w piłkę. Kiedy masz co jeść, chodzisz do szkoły i grasz w piłkę, życie wydaje się idealne. Jednak moja rodzina musiała zrobić coś, by nas chronić. W związku z tym moja mama wyjechała do Anglii. Musiała nas opuścić i znaleźć sposób, by sprowadzić całą naszą rodzinę. Jest niesamowitą kobietą, ponieważ wyjechała sama i musiała ciężko pracować. To był bardzo trudny okres.

W kolejnej części wywiadu Bigirimana skupia się na sytuacji jaka panuje w jego kraju.

W moim kraju nie ma żadnej nadziei. Ludzie widzieli bardzo dużo krwi, a jakiekolwiek życie zostało stamtąd wyssane. Bardzo często europejczycy pytają się mnie: „Burundi? Co to jest?”. Nigdy o tym nie słyszeli. To jest zapomniane miejsce, opuszczone. Burundi nie ma możliwości, by mierzyć się jak równy z równym z takimi drużynami jak Mali lub Gabon w naszej grupie eliminacyjnej. To były mecze przeciwko przeciwnościom. Dla nas to coś więcej niż awans do Pucharu Afryki. Tu chodzi o nadzieję. O przyniesienie nadziei narodowi, który od bardzo długiego czasu nie ma perspektyw na przyszłość. Piłka nożna to potężne narzędzie, które może zmienić wiele rzeczy. Przypomina mi się 2006 rok. Byłem wtedy bardzo młody, ale zainspirowałem się reprezentacją Wybrzeża Kości Słoniowej, która po awansie na mundial nawoływała ludność w kraju do odłożenia broni i skupienia się na wspieraniu drużyny. To nie znaczy, że wszystko się naprawi i państwo stanie się idealne, ale może rozpocząć pewien proces.

Zobacz także: ME w piłce nożnej niesłyszących: Polska przegrywa po emocjonującym meczu z Chorwacją

Następnie burundyjski pomocnik opowiada o ostatnim meczu, po którym awansowali do Pucharu Afryki.

Dzięki bogu mogliśmy zremisować lub wygrać, by awansować. Powtarzaliśmy sobie „Wszystko zależy od nas, możemy albo osiągnąć sukces, albo wszystko stracić. Nie możemy pozwolić, by strach nas kontrolował”. W życiu, jeśli opanowuje cię strach, to może cię to zniewolić. Po strzelonym golu usłyszeliśmy ogromny ryk na trybunach. Niedługo potem Gabon wyrównał, a stadion opanował strach. To, co wywarło na mnie największe wrażenie, to to, że nie spanikowaliśmy. Staliśmy obok siebie i walczyliśmy jak prawdziwi wojownicy i dostaliśmy to, na co zasłużyliśmy. Kiedy opuszczaliśmy stadion w naszym małym busie, w pewnej chwili zaczął się on trząść z jednej strony na drugą, ponieważ wokół niego było mnóstwo rozradowanych ludzi. Wydawało się jakby nasz naród został wyzwolony.

Reprezentacja Burundi

Bigirimana poruszył także temat Faty Papiego – piłkarza reprezentacji Burundi, który niedawno zmarł na boisku z powodu zatrzymania akcji serca.

– Po meczu z Gabonem powiedział mi, że jego marzeniem była gra w Pucharze Afryki z naszą kadrą. Cieszę się, że jest częścią naszej historii. Dla nas jest legendą. Za to jak służył narodowi, zostanie na zawsze zapamiętany.

W ostatniej części wywiadu piłkarz wypowiada się o jedności, jaka panuje w drużynie i ma nadzieję, że przełoży się to także na cały naród.

– Jedną z rzeczy, która pomogła nam przejść przez to wszystko jest poczucie jedności. Stale to powtarzamy i mamy nadzieję, że to przesłanie przemówi do całego narodu. Wszyscy jesteśmy Burundyjczykami. Nieważne jak ktoś wygląda, skąd pochodzi, w jakiej rodzinie się urodził. Wszyscy jesteśmy Burundyjczykami. Mam nadzieję, że nasz sukces w jakiś sposób stworzy możliwości ludziom z naszego kraju. Podczas Pucharu Afryki będziemy „underdogami”. Nie mam co do tego wątpliwości. Będąc małym krajem, nie mamy nic do stracenia. Nikt nie stawia nam żadnych oczekiwań.

Tak jak wspomniał Gael Bigirimana w wywiadzie, piłka nożna to potężne narzędzie, które może czynić cuda. Piłkarze Burundi mają nadzieję, że dzięki ich sukcesowi naród zaprzestanie bratobójczych walk i zjednoczy się, by wspólnie wspierać reprezentację podczas turnieju. W 2006 roku udało się tego dokonać Didierowi Drogbie. Być może i teraz poprzez piłkę nożną w Burundi przez pewien czas zakończy się rozlew krwi, a ludzie po raz pierwszy w historii tego kraju skupią się na jednym, wspólnym celu.

Gael Bigirimana w barwach Newcastle United/ FOT Action Images / John Marsh

Źródło: FIFA.com

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Urodzony w Warszawie student i miłośnik wszystkiego co włoskie, a w szczególności piłki nożnej. Poza "calcio" w każdej postaci pasjonat języków obcych, muzyki, horrorów oraz literatury grozy.