Powrót do Ligi Mistrzów, powrót do dobrej gry. Czy w końcu doczekamy się systematyczności?

Manchester United w najlepszy możliwy sposób zainaugurował kampanię Champions League w sezonie 2020/21, od zwycięstwa z PSG. Ale od początku, bo po drodze było jeszcze spotkanie z Newcastle.

Newcastle

Sobotni wieczór fani United zapamiętają bardzo dobrze, choć zaczęło się fatalnie. Już w drugiej minucie piłkę do własnej siatki skierował Luke Shaw i plan na to spotkanie runął jak domek z kart. Po bramce samobójczej kibice po raz kolejny czuli się oszukani, niektórzy wyłączyli telewizory, inni ze zwątpieniem spoglądali na poczynania podopiecznych Solskjaera. Na szczęście bramka nie przeskodziła United w skutecznym atakowaniu i przeważaniu w tym spotkaniu. Po ładnej wymianie podań piękną bramkę zdobył Bruno Fernandes, jednak na pozycji spalonej był podający Juan Mata. W końcu do wyrównania doprowadził Harry Maguire. Jak na kapitana przystało. Zdobył bramkę po rzucie różnym. Ten mecz był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszy, występ United w tym sezonie. Bardzo dobra gra nie przekładała się jednak na zdobywane bramki, długo utrzymywał się rezultat 1:1. Grali jak nigdy, tracili punkty jak zawsze, aleee nie tym razem. Od 86 minuty zaczęły dziać się rzeczy które się „fizjologom” nie śniły. Najpierw Bruno Fernandes, później Aaron Wan Bissaka, a na koniec Marcus Rashford i było 4:1. Pozamiatane.
Na uwagę zdecydowanie zasługuje skład, Fred j McTominay w środku, z przodu Mata i James, to mogło się nie udać, ale na szczęście Solskjaer znowu miał farta i chyba w końcu nosa do dobrej taktyki. Pogba pokazał, że po wejściu z ławki daje zdecydowanie więcej niż grając od początku, może to sposób na Francuza. Van de Beek po raz kolejny na ławce, niestety. Dziwne są decyzje Ole odnośnie nowego nabytku. Bardzo cieszy postawa Maguiera, który nareszcie zagrał dobre zawody. Oby od tego meczu już wszystko szło jak należy, bo najważniejsza jest konsekwencja.

„The Chaaaaaampions”

Grupa do najłatwiejszych nie należy i z pewnością o awans United będą walczyć do końca to początek tych rozgrywek wygląda obiecująco. Neymar znowu miał niezadowoloną minę, jak w 2019 roku, ponieważ i tym razem w Parku Książąt musiał uznać wyższość Manchesteru United. „Form is temporary, class is permanent”, tego się nie zapomina, United to wielki klub o jeśli już są w tych rozgrywkach to będą grać o najwyższe cele.

Ole Gunnar Solskjaer znowu zaskoczył wyborem jedenastki i pewne było jedno, United będzie nastawione defensywnie. W środku pomocy Fred i McTominay, po raz kolejny brak Van de Beeka czy Pogby. W obronie za kontuzjowanego Maguire’a wskoczył Axel Tuanzebe i zrobił to w najlepszy sposób. Formacja, którą dobrał trener wydawała się odpowiednia, bo brak kluczowego obrońcy mógł wprowadzić duży zamęt przy grze dwójką defensorów. Na uznanie zasługuje cała trójka formacji obronnej. Luke Shaw pokazał, że wcale nie musi grać na wahadle lub lewej obronie, w środku też radzi sobie niczego sobie. Axel Tuanzebe to postać, która zaimponowała, jednak potrzeba regularnej gry, aby podtrzymać dobrą formę. Na wahadłach zagrali Aaron Wan Bissaka oraz Alex Telles. Dla pierwszego był to debiut w Champions League, bardzo udany. Dla drugiego debiut w United, mogło być lepiej, ale nie ma co narzekać. Wrzutki jakie wykonuje Brazylijczyk przyniosą wiele dobrego napastnikom „Czerwonych Diabłów”.

Wielu domagało się zmiany kapitana i o to przy okolicznościach braku Harry’ego z opaską, dosyć zaskakująco, zagrał Bruno Fernandes. To on wyprowadził United na prowadzenie, oczywiście po rzucie karnym. Zwycięstwo w 86. minucie dał niezawodny w takich meczach Marcus Rashford.

Dobra gra zarówno w meczu z Newcastle i PSG to zwiastun lepszych czasów w Manchesterze. Chyba faktycznie trzeba zaufać trenerowi. Obiecał trzy tygodnie ogrywania i wychodzi na to, że faktycznie tak będzie. United gra z meczu na mecz lepiej i przede wszystkim są konsekwentni w swojej grze.

Słów kilka o pewnym Francuzie

Jak bumerang wraca temat Paula Pogby w Manchesterze United. Po przedłużeniu umowy o kolejny rok większość kibiców było niezadowolonych, ponieważ gra Pogby jest daleka od idealnej. W ostatnich dwóch meczach, ze „Srokami” i PSG, Francuz wszedł z ławki i po wejściu na boisko prezentował się co najmniej przyzwoicie. Być może potrzeba mu kilku spotkań, które pozwolą mu nabrać pewności siebie. Oczywiście, w tych meczach Pogba powinien meldować się na boisku w trakcie meczu, a nie od początku.

Pogbę można lubić lub nie, ale trzeba zaznaczyć, że przeszedł on koronawirusa. Pewnie nie odbiło się na jego zdrowiu aż tak, ale brak treningów z drużyną i ewentualne osłabienie wpłynęło na jego grę. Lepiej mieć „mistrza Świata” w składzie, niż nie mieć, a Francuz może nam pokazać jeszcze wiele, oby dobrego.

UDOSTĘPNIJ