Wczoraj reprezentacja Chorwacji pokonała w Kaliningradzie Nigerię 2:0. Wiodącą postacią Vatreni był Luka Modrić, która opanował boisko wzdłuż i wszerz, a w dodatku dołożył do tego gola. Ale nie tylko o Modriciu dziś będę pisał, a również o reszcie jego kolegów z kadry. Zespół z Bałkanów tak naprawdę został trochę przed turniejem pominięty, wstawiony gdzieś do trzeciego szeregu… Mecz z Nigeryjczykami pokazał, że Chorwaci nie tylko chcą ustawić się w co najmniej drugim rzędzie, ale może i będą w stanie przedostać się do pierwszego. 

Anglia, Argentyna, Brazylia, Francja, Hiszpania i Niemcy. Zawsze Ci sami faworyci. Nuda… Gdzieś po nich, w tym roku są ustawione Belgia, Kolumbia, Portugalia i Urugwaj, jako tzw. czarne konie. I słusznie, bo te zespoły mają zawodników do tego, aby na trwającym czempionacie zaistnieć. Belgowie w postaci lidera mają Edena Hazarda, Kolumbijczycy Jamesa Rodrigueza, Portugalczycy Cristiano Ronaldo, a Urugwajczycy Luisa Suareza. Całkiem zgrabnie wygląda to zestawienie, tylko gdzie w tym wszystkim Luka Modrić i Chorwacja? A no trochę w krzakach… Podobnie jak Polska.

Poważni piłkarze, poważne kluby

Zlatko Dalić objął reprezentację Chorwacji w końcowej fazie eliminacji do mistrzostw świata. Wszedł w trudnym momencie, bo przed dwoma meczami barażowymi, w których jego nowi podopieczni rywalizowali z Grecją, wygrywając bez problemu w pierwszym starciu 4:1, by później zremisować 0:0. Nowy szkoleniowiec Vatreni dostał pod swoje skrzydła piłkarzy nie byle jakich. Luka Modrić, Ivan Rakitić oraz Sime Vrsaljko to piłkarze trzech najlepszych klubów z Hiszpanii, odpowiednio Realu Madryt, FC Barcelony, oraz Atletico Madryt, czyli zespołów, które absolutnie zdominowały europejski futbol na przestrzeni ostatnich 4 lat i które rok w rok biją się o hiszpańską, ligową koronę. Poza tym pomagają im m.in. bramkarz wicemistrza Francji, a z ubiegłego roku mistrza Ligue 1, AS Monaco – Danijel Subasić (klubowy kolega Kamila Glika), Dejan Lovren – podstawowy w tym sezonie stoper finalisty Ligi Mistrzów, Liverpoolu, doświadczony Verdan Corluka – kolega klubowy Macieja Rybusa i aktualny mistrz Rosji z Lokomotivem, Ivan Perisic – jeden z liderów Interu Mediolan, Mario Mandżukić – z Juventusu Turyn, którego przewrotkę z ubiegłorocznego finału, każdy dobrze pamięta oraz dwóch zawodników z Bundesligi Ante Rebić z Eintrachtu Frankfurt oraz piłkarz trzeciego zespołu zakończonego sezonu – Andrej Kramarić z Hoffenheim. Poza tym w każdej chwili gotowy do wejścia jest Mateo Kovacić z Reali Madryt, czy Marcelo Brozović z Interu Mediolan, czy tez Nikola Kalinić z Milanu. Skoro jest tylu zawodników z tak dobrych klubów, a niektórzy z nich muszą pogodzić się z rolą rezerwowych, to dowodzi jak wielka jest rywalizacja o pierwszy skład i z jak dobrej gliny Zlatko Dalić może lepić lepić zespół.

Wiek idealny na sukces 

Podobnie jak w naszej kadrze, tak i w kadrze Chorwacji zawodnicy są w „idealnym wieku dla piłkarza” i być może jest to ostatnia szansa na to, by osiągnąć niezapomniany wynik. U nas są to Kuba Błaszczykowski (33l.), Kamil Glik (30l.), Robert Lewandowski (30l.), czy Łukasz Piszczek (33l). Chorwacja też ma swoich Błaszczykowskich, czy Piszczków w postaci Verdan Corluki (32l), Mario Mandżukicia (32l), Luki Modrica (33l.), Ivana Rakiticia (30l.), czy Perisicia (29l). Dlatego w Chorwacji pojawiają się głosy „jak nie teraz to kiedy?”. Skądś to znamy prawda? W kraju „czerwonej szachownicy” kibice mają podobne oczekiwania, co my i mają do tego analogiczne podstawy. Tyle, że patrząc na ostatnie klubowe osiągnięcia poszczególnych piłkarzy, my mamy do tego sukcesu jednak troszeczkę dalej.

Wielcy zawodzą, szansa dla słabszych

Spotkanie z Nigerią pokazało, że Chorwacja będzie mocna. Co prawda wynik 2:0 w tym jedna bramka z karnego tego nie podkreślają, to jednak ilość sytuacji, spokój i organizacja gry, a także dominacja na przestrzeni praktycznie całego meczu, mogą dać wiele do myślenia. Co jeśli Zlatko Dalić wyciśnie więcej ze swoich napastników i zaczną oni być bardziej skuteczni? Patrząc na ostatnie poczynania faworytów można upatrywać szans dla zespołów takich jak Vatreni. Ciekawy jestem jak poradzi sobie Argentyna grająca bez piłki, bo Chorwaci mając Luke Modricia i Ivana Rakiticia łatwo piłki nie będą oddawać. Leo Messi są w trudnej sytuacji, bo mają 2 punkty straty do drużyny z Bałkanów i to właśnie z nimi rozegrają kolejny mecz. Bardzo trzeba będzie uważać także na nieobliczalną Islandię, która ponownie stara się pozytywnie zaskoczyć. Ale jeśli uda się Chorwacji wygrać grupę, to prawdopodobnie unikną i tak słabo prezentującej się w pierwszym meczu Francji i trafią na Danię, drużynę zupełnie w zasięgu. Schody zaczną się dopiero później, ale trzymając się poręczy, można zajść wysoko.

Nie chcę tu absolutnie stawiać reprezentacji Chorwacji w roli faworyta. Jednak patrząc na spotkanie z Nigerią i aspekty, które wziąłem pod lupę, można upatrywać szans podopiecznych Zlatko Dalicia, na osiągnięcie statusu „czarnego konia„. Jest to drużyna mająca świetnych piłkarzy na wielu pozycjach i potrafiąca stworzyć kolektyw. Jeśli dołożymy do tego bałkańską zadziorność, to być może będziemy świadkami podobnego sukcesu jak na Euro w 2008 roku, kiedy Vatreni dotarli do ćwierćfinału.

Aleksy Kiełbasa

FOT.źródło: www.independent.co.uk
UDOSTĘPNIJ
Avatar
Miłośnik angielskiej piłki, ekstraklasowego piachu oraz dobrej whiskey. Dumny Sanniczanin. Komentator oraz pismak Radia Gol