Miedź Legnica wygrała w poprzedniej kolejce Ekstraklasy z Lechem Poznań na własnym boisku. Ani beniaminek, ani jego gra nie były tematami najgorętszymi w mediach społecznościowych w ostatnich dniach. Był nim Petteri Forsell, a pisząc ściślej, jego waga.

Petteri Forsell a dziennikarze sportowi

Z niedowierzaniem czytałem na Twitterze dyskusję osób, uznawanych za opiniotwórczych, którzy spierali zawzięcie, a przedmiotem debaty były kilogramy, które Petteri Forsell wnosi na wagę. Inny proponował jakieś chore zakłady, które miały udowodnić, że tkanka tłuszczowa Fina jest mniejsza, niż większa.

Dawno przestałem się łudzić, że dziennikarz sportowy to człowiek, który wytłumaczy mi, dlaczego do rozegrania piłki środkowy pomocnik cofa się pomiędzy stoperów. Przekonałem się dobitnie o swojej naiwności podczas pracy w dziale sportowym ogólnopolskiego dziennika. Jego największą gwiazdą był dziennikarz, który w ogóle nie oglądał meczów piłkarskich. Źródłem wiedzy był dla niego Transfermarkt i przekonanie, że piłka nożna to cyfry, liczby i statystyki. Oddać mu trzeba, że znał dobrze kilka języków, miał rozległe kontakty i dzięki nim był, a nawet jest, poczytnym fachowcem.

Dyskusja na poziomie -1

Poziom dyskusji na temat tuszy Forsella delikatnie podłamał. Wszystko zaczęło się oczywiście od Tweeta, na którym Petteri wyszedł niekorzystnie. Fin odpowiedział najlepiej jak mógł, czyli występem przeciwko Lechowi Poznań, a następnie wrzucił dowód w postaci zdjęcia, na którym prezentował swoją sylwetkę.


Ile naprawdę waży Petteri Forsell? Ile ma tkanki tłuszczowej? Szczerze mówiąc, nic mnie to nie obchodzi. Obchodzi mnie, czy:

  • Miedź Legnica utrzyma się w Ekstraklasie?
  • zespół Dominika Nowaka poradzi sobie, kiedy na boisku zabraknie właśnie Fina?
  • Petteri Forsell także w spotkaniach z tuzami Ekstraklasy będzie brał ciężar gry na siebie?
  • jego strzały zza pola karnego wciąż będą wpadały do bramki?


Dla mnie Petteri Forsell może ważyć nawet tonę. Spoglądam w jego dokonania i widzę 9 strzelonych bramek i 2 kluczowe podania. Przypominam sobie mecze, w których miał on gigantyczny wpływ na sukces całej drużyny. Z Pogonią Szczecin, z Jagiellonią, z Górnikiem Zabrze, z Lechem Poznań.

A co na to trener?

Jeżeli Dominik Nowak nie ma problemu z sylwetką Forsella, to jego sprawa. Michał Probierz podobnej sytuacji mógłby nie zaakceptować i to jego święte prawo. Na koniec dnia trener i piłkarz zostaną rozliczeni z wyników, a nie śmiesznych parametrów. I zgadzać muszą się przede wszystkim te pierwsze. Ja wolałbym się utrzymać w lidze dzięki grze ociężałego zawodnika, niż spaść z kadrą 22 wyrzeźbionych półbogów.

Smutna konkluzja

Nie twierdzę, że pochwalam to, jak wygląda Petteri Forsell. Absolutnie nie. Jednak nie odważyłbym się oceniać jego wagi przed analizą gry i wpływu na formę zespołu. Być może nie będzie daleką od prawdy teza, że gdyby Fin nieco wziął się za siebie, kopałby się dziś w innym miejscu, niż polska Ekstraklasa. Nawet gdyby tak było, to decyzja zawsze należy do niego. Żaden klub i żaden trener nie będą nigdy zmuszeni, by z usług takiego zawodnika korzystać. Zaś dyskusja o jego wadze i stawianie wyzwań, które miałyby udowodnić poziom tkanki tłuszczowej zawodnika pokazują, na jakim poziomie odbywa się debata w polskich mediach sportowych.

UDOSTĘPNIJ