Przyznam szczerze, nie miałem pojęcia, że będę mógł podczas mistrzostw świata zakochać się w jakiejś innej poza Polską reprezentacji. Myślałem a jeśli nawet tak będzie, to zakocham się w Brazylii. Nie miałem jednak pojęcia, iż będzie to drużyna z bliskiego mi kręgu kulturowego-słowiańskiego!

Serbia, bo o niej przyjdzie mi pisać, to drużyna na wskroś nieobliczalna, by nie powiedzieć dziwna. Kto bowiem po świetnych eliminacjach rozstaje się z trenerem, który dał pierwszy od 2010 roku awans na imprezę rangi mistrzowskiej. Gdzie, jak nie tam możemy dostrzec różne konflikty, rozbijające drużynę? W końcu to naród bałkański, a ich porywczy charakter i doping zna każdy ultras na świecie.

W życiu bym nie przypuszczał, że tak zainteresuje mnie Serbia. Nawet nie tyle piłkarsko, bo w tym kontekście śledziłem tę reprezentację od jakiegoś czasu. Serbia dzięki temu, że skomentuję ich mecze na antenie RadioGol.pl zafascynowała mnie w znacznie szerszym zakresie. Od krajobrazu, przez system społeczny po obyczaje.

Dziś jednak nie o tym chcę Wam opowiedzieć. Chcę raczej zastanowić się nad szansami „Orłów” na wyjście z grupy podczas mundialu w Rosji. Grupa jest trudna-jak każda. Na mistrzostwach nie ma słabych drużyn. Ile razy już słyszeliśmy tego typu frazesy. Ten pierwszy jest jednak w przypadku Serbii niestety idealny.

Jest tu Brazylia-mistrz techniki i aktualnie główny faworyt do zdobycia Pucharu Świata. Jest mieszanka kulturowo-narodowa Szwajcarii, która może sprawić niejedną niespodziankę i Kostaryka. Co z Kostaryką zapytacie? Drużyna jeszcze bardziej nieobliczalna niż Szwajcaria. Ćwierćfinalista poprzedniego mundialu, zespół który nie zmienił się od 2014 roku ani trochę. Co zatem chce tu ugrać Serbia? Ze stylem na wskroś defensywnym, polegającym na jak największym zagęszczeniu pola. Tym raczej Rosji nie zawojują.

Kłótnie w zespole też im nie pomogą. Zresztą jak żadnej drużynie, która chce sięgnąć po sukces. Tym bardziej, jeśli czeka się na wyjście z grupy od momentu rozpadu Jugosławii. Serbia na żadnym mundialu nie wyszła z grupy jako oddzielne państwo (w 1998 roku awansowała do 1/8 finału, ale jako Jugosławia). Pamiętna kompromitacja z Argentyną w 2006 roku (0:6), czy porażka z Australią 1:2 w ich ostatnim występie na mundialu w 2010 roku to wyniki, o których Ivanović i spółka chcą jak najszybciej zapomnieć.

Nie ma co się zresztą dziwić. Kto by chciał pamiętać o wstydliwych czasach, czy to dla piłkarskiej części kraju, czy tych bardziej przykrych, jak okres wojny domowej z początku lat 90? No właśnie… Wprawdzie nawet piłka nożna nie ustabilizowała wówczas sytuacji w Jugosławii, to jednak wytworzyła poczucie przynależności narodowej poszczególnych drużyn. Nie inaczej było w przypadku Serbii, która zyskała prawo bycia spadkobiercą Jugosławii. Wydawało się, że mimo to dla nich nie będzie ratunku, ale jednak podopieczni nie Slavoljuba Muslina, a Mladena Krstajicia dostali swego rodzaju światełko w tunelu.

Mowa tu o mistrzach świata do lat 20 z 2015 roku. Kapitalna generacja piłkarzy na czele z Sergiejem Milinkoviciem-Saviciem, Mijatem Gaćinoviciem, Nemanją Maksimoviciem, czy Predragiem Rajkoviciem zawojowała boiskami w Nowej Zelandii i zupełnie nieoczekiwanie wygrała tytuł młodzieżowych mistrzów świata. Zresztą już teraz chodzą głosy, że za Sergieja trzeba wyłożyć około 100 milionów euro, by wykupić go z Lazio. Niezła sprawa! Oczywiście pieniądze nie grają, lecz sama wysokość klauzuli pokazuje, że mamy do czynienia z talentem wielkiego kalibru.

Na tych piłkarzach, ale również i na tych bardziej doświadczonych, ma oprzeć się dzisiejsza reprezentacja Serbii. Nawet podczas ostatniego programu Piłkarski poranek na antenie RadioGol ośmieliłem się powiedzieć, że ta mieszanka rutyny z młodością pomoże Serbii w wyjściu z grupy. Trzeba przyznać, odważne stwierdzenie, ale jest ono podparte sensem. Spadkobiercy Jugosławii niemal nigdy nie mieli takiego pokolenia piłkarzy, jak teraz (no może poza drużyną z 1974 roku, gdy grał w niej choćby taki gwiazdor, jak Dragan Dżajić). W kraju wprawdzie trudno określić nastroje, jakie panują przed mundialem, bo jednak grupę mają oni trudną i można się spotkać z wszelakimi opiniami, jednak mnie osobiście gdzieś tam kłuje w środku, by powiedzieć: Tak! Serbia wyjdzie z tej trudnej grupy.

Dlaczego miałoby to się nie udać? Doświadczone i jeszcze szybkie boki obrony mogą pociągnąć tę drużynę w defensywie. Kolarov poza tym ma znakomite stałe fragmenty gry, co może pomóc Serbom stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. Całkiem niezła linia pomocy z Milivojeviciem, Milinkoviciem-Saviciem, czy przede wszystkim Nemanją Maticiem ma za zadanie być miksem defensywy z kreatywnością. Wreszcie trójka napastników, czyli najprawdopodobniej Ljajić, Mitrović i Kostić będą mieli za zadanie, a jakżeby inaczej, zdobywać gole.

Podsumowując, Serbowie trafili do trudnej grupy, ale niekoniecznie niemożliwej do awansu. Kluczem, jak na każdym turnieju będzie pierwszy mecz, który wpłynie na ich morale. Jeśli Serbia przegra pierwszy mecz, to tak jak w reprezentacji Senegalu może dojść do gigantycznych kłótni. A stąd już prosta droga do niechybnego upadku.

Wojciech Anyszek

FOT.AFP/East News
UDOSTĘPNIJ
Radio GOL
Jedyne takie sportowe radio internetowe. RadioGOL.pl jako pierwsze w Polsce oferuje profesjonalną współpracę z klubami sportowymi, dla których prowadzone są regularne relacje NA ŻYWO. Ponadto serwis oferuje artykuły, transmisje, komentarze i analizy profesjonalnych ekspertów, specjalizujących się w szerokim wachlarzu dyscyplin sportowych.