Sezon ligowy w Niemczech dobiega końca i wiemy już, które drużyny od września występować będą w 2.Bundeslidze. Wszystko wskazuje jednak na to, że Hannover i FC Nürnberg przystąpią do tych rozgrywek w nieco zmienionych składach, bowiem umiejętności niektórych zawodników tych zespołów predestynują ich do pozostania w najwyższej lidze. Zobaczmy zatem, którzy gracze Hannoveru 96 mają realne szanse na transfer do Bundesligi.
Michael Esser
31-letni golkiper do Hannoveru dołączył w 2017 roku, lecz początkowo pełnił rolę zmiennika Philippa Tschaunera. Sprawy zmieniły się latem bieżącego roku, bo wówczas trener Andre Breitenreiter postanowił postawić na Essera. Decyzja okazała się znakomita – Niemiec stał się pewnym filarem Die Roten. Tschauner szybko zrozumiał, że nie ma szans na podniesienie się z ławki i już w połowie sezonu przeniósł się do 2-ligowego Ingolstadt.
Esser natomiast w całym sezonie opuścił tylko jedno spotkanie i obecnie jest czołowym golkiperem Bundesligi. W całych rozgrywkach wybronił najwięcej, bo 156, strzałów spośród wszystkich bramkarzy ligi. Choć jego znakomita forma nie przełożyła się na utrzymanie Hannoveru, to ani trenerzy, ani kibice, nie mają w tym sezonie do Essera najmniejszych pretensji – przeciętność kolegów z linii defensywnej pozwoliła mu wyrosnąć na topowego zawodnika.
Portal statystyczny whoscored.com ocenił jego grę w tym sezonie na 6.98, co jest najlepszym wynikiem w Bundeslidze wśród bramkarzy. Sam zainteresowany budzi zainteresowanie ekip z najwyższej ligi, ale wstrzymuje się z podjęciem decyzji. Esser zostawia sobie otwarte drzwi – nie wyklucza pozostania w Dolnej Saksonii, lecz bierze także pod uwagę transfer do lepszego klubu.
Bezpośrednie zainteresowanie wyrażała póki co jedynie Fortuna Düsseldorf, której trenerem jest Friedhelm Funkel. 65-latek zna się dobrze z Esserem, bowiem prowadził go w Bochum w latach 2010-11. To on wprowadził go do pierwszej drużyny 2-ligowego zespołu. Dziś, po ośmiu sezonach, obaj panowie mogą spotkać się ponownie. Włodarze Fortuny wystosowali nawet pierwszą, opiewającą na milion euro ofertę, która została rzecz jasna odrzucona. Istotnie prawdopodobnym jednak jest, iż w przypadku podwyższenia kwoty transferowej (mówi się o trzech milionach) władze Die Roten nie będą robić zasłużonemu golkiperowi problemów z odejściem i Esser ponownie zagości na bundesligowych salonach.
Waldemar Anton
Urodzony w Uzbekistanie stoper, który z powodzeniem może występować także w linii pomocy, znajdował się do niedawna w planach włodarzy Hannoveru na przyszły sezon. Chociaż jest jednym z tych zawodników, na których Die Roten mogą zarobić większą gotówkę, to jego największą wartością są umiejętności sportowe. Anton miał stać się liderem zespołu i poprowadzić Hannover z powrotem do 1.Bundesligi.
Zawodnik jednak stwierdził, że skróci sobie ścieżkę do najwyższej ligi i po prostu zmieni zespół. Jego przyszłość nie jest obecnie jasna. Jak sam twierdzi „ponowna gra w drugiej lidze to dla niego za dużo”. Wydaje się, że Anton ostatecznie zakotwiczy w Bundeslidze.
22-latek w tym sezonie był najlepszym stoperem Hannoveru: zaliczał średnio po dwa przechwyty na mecz, interweniował blisko pięć razy w trakcie spotkania, dawał się przedryblować tylko – statystycznie rzecz ujmując – 0,8 raza i podawał z dokładnością na poziomie 83%. Co więcej, spośród wszystkich 69 bramek straconych przez Hannover, reprezentant niemieckiej młodzieżówki zawinił bezpośrednio ledwie przy trzech. Takie statystyki, jak na defensywę spadkowicza, są bardzo solidne.
Nie dziwi zatem, że dobą grą wzbudził zainteresowanie bundesligowych klubów. Obecnie najwięcej mówi się w kontekście 22-latka o Schalke. Die Knappen po słabym sezonie szukają wzmocnień defensywy, a uniwersalny stoper ma idealne pasować do koncepcji ich nowego trenera Davida Wagnera. Anton dostanie zgodę na transfer, jeśli do klubu wpłynie oferta przewyższająca 10 milionów euro. Władze klubu najchętniej jednak zatrzymałyby go w zespole.
W gronie zainteresowanych zespołów obok Schalke wymieniało się chociażby Eintracht Frankfurt czy Werder Brema. Jedno jest pewne – wychowanek Hannoveru, niezależnie od kierunku, odejdzie w niesławie i przy wtórze fali gwizdów fanów spadkowicza.
Zobacz także: Palermo zdegradowane do Serie C! Co dalej z sycylijskim klubem?
Walace
Defensywny pomocnik zaliczył drugi z rzędu spadek z ligi (w poprzednim sezonie grał w HSV) i wygląda na to, że drugi raz uda mu się wrócić do najwyższej ligi. Walace na początku sezonu w Hannoverze radził sobie znakomicie. 24-latek był nawet powoływany do reprezentacji Brazylii, gdzie rozegrał pięć spotkań. Udało mu się dzięki temu wyrobić w Niemczech markę, która prawdopodobnie zapewni mu angaż w najwyższej lidze. Kibice i włodarze Die Roten pożegnają go jednak bez żalu – jego odpychające nastawienie, brak profesjonalizmu oraz zaangażowania sprawiły, że sympatycy surowo oceniają zarówno jego, jak i jego grę. Gdy w niedawno rozegranym z Freiburgiem meczu Walace zdobył gola, na trybunach wśród najzagorzalszych fanów dominowały raczej ironiczne pomruki i komentarze, niż prawdziwa radość.
Co ciekawe, Brazylijczyk posiada wpisaną w kontrakcie bardzo wysoką klauzulę odstępnego. Gdy Horst Heldt ściągał go z Hamburga za sześć milionów euro, chciał zabezpieczyć się przed stratą obiecującego gracza za niewielkie pieniądze. Postanowił zatem, iż zainteresowani usługami Walace’a będą musieli przelać na konto Hannoveru… 30 milionów euro. Dziś nikt w klubie nie marzy nawet o takiej kwocie. Celem włodarzy będzie po prostu pozbycie się niesfornego zawodnika, który także nie śni o grze na zapleczu Bundesligi.
Póki co żaden klub z najwyższej, niemieckiej klasy rozgrywkowej nie wykazywał bezpośredniego zainteresowania zawodnikiem. W mediach można przeczytać o kontaktach z Besiktasem oraz Benficą, które na transfer Walace’a planują przeznaczyć 10 milionów euro. Niewykluczone jednak, że ostatecznie po zaprawionego na boiskach naszych zachodnich sąsiadów Brazylijczyka zdecyduje się sięgnąć któraś z bundesligowych drużyn.
Niclas Füllkrug
W przypadku napastnika Hannoveru sprawa jest najbardziej klarowna. Niclas Füllkrug podpisał już umowę z Werderem Brema. Die Roten otrzymają za swojego gracza 6,5 miliona euro, chociaż w jego umowę wpisana była klauzula o wartości 12 milionów euro. Znany z charakterystycznego uzębienia strzelec w bieżącym sezonie nie imponował statystykami – w 14 meczach tylko dwa razy trafił do siatki. Bardzo długo leczył jednak kontuzję (od grudnia do maja), a gdy już grał, cała drużyna miernie radziła sobie w ofensywie. Przed kontuzją Füllkruga udało im się wygrać ledwie dwa (!) spotkania w lidze.
26-latek dał się jednak poznać z dobrej strony w poprzednim sezonie. Wówczas trafiając do bramki 14 razy, był jednym z czołowych napastników ligi. Podopieczni Breitenreitera zajęli ostatecznie 13. miejsce, spokojnie utrzymując się w lidze.
Ihlas Bebou
Togijczyk, gdy grał, był jednym z najjaśniejszych punktów Hannoveru w tym sezonie. Chociaż ciężko chwalić drugi najsłabszy atak w lidze (ledwie 30 zdobytych), to Bebou można jakkolwiek wyróżnić. 25-letni prawoskrzydłowy, podobnie jak Füllkrug, przez większość sezonu zmagał się z urazem. Zanim jednak naderwał ścięgno, w 10 meczach Hannoveru był wiodącą postacią swojej drużyny. Tuż przed kontuzją poprowadził zespół do wygranej w spotkaniu z Wolfsburgiem (2:1), gdy asystował przy pierwszej bramce oraz zdobył drugą. Chociaż w całym sezonie trafił do siatki tylko 4 razy (co i tak czyni go drugim najlepszym strzelcem zespołu) i asystował trzykrotnie, to wzbudza olbrzymie zainteresowanie także czołowych niemieckich drużyn.
Bebou, według medialnych doniesień, miał być już dogadany z Borussią Mönchengladbach. Źrebaki za Togijczyka zapłaciłyby 10 milionów euro, co wydaje się być bardzo rozsądną kwotą, lecz ostatnie informacje „Bildu” rzucają nowe światło na sprawę transferu 25-latka. Bebou, według dziennikarzy niemieckiej gazety, ostatecznie trafi nie do Borussii, ale do Hoffenheim!
Niezależnie od tego, gdzie zakotwiczy skrzydłowy, cieszy się tak dużym zainteresowaniem, że większość klubów z Bundesligi z chęcią powitałaby go w swoich szeregach.
Zobacz także: Były piłkarz Legii Warszawa na liście życzeń Sevilli. Stołeczny klub może dużo zarobić
Edgar Prib
W przypadku zasłużonego pomocnika Hannoveru sprawa transferu jest dość skomplikowana. Prib, podobnie jak dwaj wyżej opisani koledzy z drużyny, przez większość sezonu zmagał się z kontuzją. Ba, 29-latek dwukrotnie zerwał więzadła krzyżowe i około trzy tygodnie temu wrócił do gry po półtorarocznej przerwie (stracił cały poprzedni sezon). Władze Die Roten chcą, by zawodnik w klubie pozostał. Muszą jednak działać dość szybko, bo wraz z końcem sezonu wygasa jego umowa z klubem. Sam zawodnik natomiast dość enigmatycznie wypowiadał się na temat swojej przyszłości – mówił, że chciałby pozostać w zespole, lecz „piłka nożna to biznes” i nie wie, jak rozwinie się sytuacja.
Edgara Priba wysoko cenią fani zespołu. Byłego kapitana doceniają szczególnie za oddanie na boisku, czego brakowało innym, teoretycznie lepszym graczom Hannoveru. Nie dziwi zatem, że życzyliby sobie pozostania 29-latka w zespole. Także w 2.Bundeslidze.
Obecnie Niemiec na koncie ma po 101 spotkań w najwyższej lidze oraz na zapleczu. Od władz Hannoveru i jego woli zależy, w na którym poziomie rozgrywkowym będzie miał w przyszłym sezonie szansę szlifować statystyki.
Nie ma informacji na temat zainteresowania Pribem drużyn z 1.Bundesligi, lecz, jeśli dyrektorzy Hannoveru nie przedłużą z nim umowy, prędko może się to zmienić.
Nicolai Müller
Przypadek skrzydłowego jest najprostszy ze wszystkich opisywanych – jest on wypożyczony z Eintrachtu, a więc wraz z końcem sezonu wróci do swojej macierzystej drużyny. Hannover nie wykupi 31-latka, gdyż ten nie będzie chciał grać na zapleczu Bundesligi. Dla Müllera jest to już drugi spadek z rzędu. W zeszłym sezonie ta „sztuka” udała mu się z HSV, skąd za darmo trafił do Eintrachtu Frankfurt.
Niemiec nie może obecnych rozgrywek zaliczyć do udanych. Po przejściu do Hannoveru grał co prawda dużo, ale nie dawał wiele drużynie. Do siatki trafił tylko dwa razy w wygranym meczu z Norymbergą. Poza tym spotkaniem z nim w składzie Die Roten wygrali tylko raz.
Doświadczony skrzydłowy powinien być łakomym kąskiem na rynku transferowym dla drużyn z dolnych rejonów tabeli. W Eintrachcie raczej nie będzie miał możliwości gry, więc nikt nie będzie stawał mu na przeszkodzie w poszukiwaniu nowego pracodawcy.
Za pomoc i konsultację przy pisaniu tekstu dziękuję Panu Maciejowi Iwanowowi 🙂
