Do niesamowitego zdarzenia doszło w meczu jednej z katowickich lig okręgowych. Drugi bramkarz SKS-u Łagisza wystąpił z konieczności w ataku i w jednym meczu strzelił trzy gole. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie to, że golkiper liczy już sobie 53 wiosny i jest jednocześnie prezesem klubu z Będzina.
Marka Rejmunda, bo o nim mowa, znają katowickim środowisku nie tylko z wysokiego wzrostu, ale również z imponującej aktywności pomimo zasłużonego wieku. W spotkaniu z Silesią Miechowice wyjść musiał na boisko w nietypowej dla siebie roli. Zamiast bluzy i rękawic bramkarskich, przywdział strój zawodnika z pola i został delegowany przez trenera Sebastiana Goldę do ataku.
Przez 55. minut nie dawał o sobie znać, a jego zespół przegrywał 0:2. Wtedy Rejmund wziął się do pracy, bo w 13 minut doprowadził do wyrównania. Jak relacjonuje Dziennik Zachodni, pierwszego gola 53-latek zdobył strzałem ze szczupaka, a drugiego uderzeniem w okienko. Bramkarz na pozycji napastnika trafił jeszcze na 3:2, lecz SKS Łagisza nie dowieźli tego wyniku do końca spotkania. Ostatecznie podzielili się punktami z drużyną przeciwnika.
Ciekawe, czy jakiś inny bramkarz – i to w moim wieku – może się pochwalić klasycznym hat-trickiem w meczu o stawkę? – pytał w rozmowie z dziennikarzem DZ wychowanek Miedzi Legnica.
Trener będzińskiej ekipy będzie miał niezły ból głowy przy ustalaniu składu na kolejne spotkanie, ponieważ trudno pominąć drugiego bramkarza, który zdobył trzy bramki jako napastnik? I to jeszcze jest prezesem klubu…
Klub SKS Łagisza występuje w czwartej grupie katowickiej klasy okręgowej Zina. Na dwie kolejki przed końcem zajmuje ostatnią pozycję, ale ma jeszcze szanse, by wydostać się z ostatniego miejsca w tabeli.
Źródło: Dziennik Zachodni